czwartek, 25 listopada 2010

9

Usiadłam na schodkach i wtedy usłyszałam szuranie za drzwiami nr 1. Spojrzałam zaciekawiona w tamtą stronę. W mieszkaniu usłyszałam przytłumiony szept, a potem zza drzwi wychynęła twarzyczka dziewczynki conajwyżej dziesięcioletniej.
- Cześć – powiedziałam do niej.
- Cześć – odpowiedziała cienkim, dziecięcym głosikiem.
Nagle drzwi otworzyły się jeszcze szerzej i wypadła z nich w podskokach druga dziewczynka, kilka lat młodsza od pierwszej. Przykicała do mnie i kucając zajrzała mi w twarz.
- Hej, hej, hej. Czy ty też przyszłaś do naszej babci?
- Też?
- No, w każdy poniedziałek, środę i piątek po obiadku przychodzi Misiu. Ty też będziesz?
Widziałam, że z nim przyszłaś.
- Chyba będę.
- A czy wy jesteście zakochani? – spytała mnie starsza.
Zaczęłam się śmiać.
- Taak. Jestem jego żoną nawet.
- Uouu.
- To co? Zapraszacie mnie do środka?
- Tak, tak, tak! – Dziewczynki ucieszone złapały mnie za ręce i wciągnęły do mieszkania.
- Dzieci, co wy tam wyprawiacie? Na pół bloku was słychać! – Pani Grażynka stała przy zlewie wołając swoje wnuczki.
- Babciu, babciu, zobacz, kto przyszedł.
- No, kto? O, dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Ty to pewnie koleżanka Miśka?
- Tak, Boguśka, skąd pani wie?
- A mam tu takich dwóch tajnych agentów siedzących cały dzień przy ich „ukrytej kamerze” – zaśmiała się i puściła do mnie oko. – Inka, Usia, zaprowadźcie Bogusię do salonu. Zaraz przyniosę herbatę. Misiu przyjdzie?
- Tak myślę, że powinien być za chwilę.
Inka usadziła mnie na dużym fotelu, a Uśka rozpoczęła poszukiwania pilota. Potem zaczęły się kłócić, na który kanał włączyć telewizor. Ich spór zakończyła pani Grażynka włączając program 1, na którym akurat leciała jakaś bajka, więc dziewczynki usiadły na dywanie i zajęły się migającym ekranem. Ktoś zapukał do drzwi wejściowych i do pokoju wpadł roześmiany Misiek.
- O, Boguśka. Ty już tutaj. Tak myślałem. Wydawało mi się, że słyszałem te dwa potworki na klatce – powiedział śmiejąc się.
- Wchodź, wchodź. Mam dziś serniczek. Kupny co prawda, ale dobry. I jak tam u pacjentów?
- Dobrze. A pani Ania prosiła żeby pani przyszła dziś do niej pomóc w wyborze tapety do przedpokoju.
- Oczywiście zaraz pójdę. A wy gdzie potem idziecie?
- Ja do Krzyśka, dwa bloki stąd – odpowiedział.
- Ja na Wrocławską blok 18 m. 32
- Słucham?
- Wrocławska 18 przez 32. A o co chodzi?
- To adres mojego taty! To pewnie Jarek, mój brat to załatwił. Ale to dobrze. Dam ci trochę rosołku w słoiku dla niego.
Pani Grażynka wyszła z pokoju i po chwili słychać było jak krząta się w kuchni.
- Ale masz fajnie! – powiedział Misiek. – Pan Czesiek to naprawdę miły starszy pan – puścił do mnie oko. – Niedawno miał udar i nie może swobodnie mówić, ale i tak można z nim miło spędzić czas. Mieszka razem z bratem pani Grażynki. Pan Jarek to extra gość. Ma mnóstwo fajnych filmów i książek. I wstawił wielkie TV do salonu – roześmiał się. – Choruje na cukrzycę i też jest po rozwodzie.
- Jakie też? – spytałam.
- No… tak jak… twoi rodzice.
Zapadła chwila milczenia. „Skąd on o tym wie?” pomyślałam. Przecież nawet ja dowiedziałam się o tym kilka dni temu.
- Ja… Przepraszam. Nie chciałem…
- Nie. To znaczy… w porządku, ja… - dotarło do mnie, że strasznie się jąkam. W oczach poczułam łzy. – Jutro mają pierwszą sprawę w… w sądzie.
Misiek wykonał jakiś gest jakby chciał mnie pocieszyć, ale w tym momencie nadeszła pani Grażynka ze słoikiem. Szybko schyliłam się, udając, że wiążę buta i wytarłam oczy nogawką jeansów. Raz, dwa dokończyliśmy herbatę i zebraliśmy się do wyjścia.
- To do zobaczenia w środę – pani Grażynka żegnał nas na progu. Kiedy już odwróciłam się, by odejść złapała mnie za rękę. – Czy mogę wpisać cię na listę moich wnusiów?
Było to dziwne pytanie, ale doskonale zrozumiałam, o co chodziło „babci”. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Oczywiście babciu.
Pani Grażynka odwzajemniła uśmiech i pocałowała mnie w policzek.
- Do widzenia – powiedziała.
- Pa – pomachałam do niej zbiegając po schodkach.

1 komentarz: