sobota, 11 grudnia 2010

11

Dzisiaj znów spotkaliśmy się wszyscy przy Ławeczce Tuwima.
- Gdzie?
- Retkinia.
- Chodź.
Dziś moją pierwszą pacjentką była Sylwia Lutnik. Dziewczyna w moim wieku, po wypadku, który spowodował jej chłopak. Sylwia przeżyła, a on… Niestety. Dziewczyna jeździ na wózku inwalidzkim, ale nie chce rehabilitacji. W ogóle nie chce się jej żyć. Już dawno mogłaby być w pełni sił, ale jej po prostu na tym nie zależy.
- … więc chyba znasz swoje zadanie?
- No chyba – tramwaj stukotał po szynach. Obok mnie stała Mimi, obok chwiał się Misiek.
Nadal rozmyślałam o wczorajszym i o rodzicach. W domu ojciec zachowywał się tak, jakby chciał mi cos powiedzieć. Nie chcę go słuchać. Pewnie szykuje jakąś gadkę typu „Nie układało się nam, nic by już z tego nie wyszło, tak będzie lepiej.
Jesteśmy w domu sami. Ja i ojciec. Będę mu musiała obiadki gotować, sprzątać – gosposia. I będę oczywiście musiała jeszcze nadążać za szkołą i może do tego same piątki i szóstki zbierać?!
Byłam na niego wściekła, szczególnie po jego ostatnim smsie:

Kochanie rozprawa przesunięta jest na 16.30. Proszę Cię przyjdź. I błagam
nie złość się na mnie. Uwierz, nie mogło być inaczej. Kocham Cię.

Nacisnęłam ze złością przycisk 6. piętra w windzie bloku Sylwii. Rozprawa o wpół do piątej? Nie ma mowy! Nie zdążę! Rozzłoszczona kopnęłam ścianę windy. Mimo tego, że bardzo chcę chodzić do moich pacjentów, to wolałabym dzisiaj zostać w domu.
Drzwi otworzyła mi, sądząc po wyglądzie, mama Sylwii.
- Z fundacji, tak? Proszę wejść; te drzwi po lewo. Ja już wychodzę. Za parę minut przyjdzie moja matka. Jakbyś chciała, to w lodówce na dolnej półce stoi zupa. Możesz sobie odgrzać. Do widzenia.
- Do widzenia – odpowiedziałam zaskoczona, kiedy pani Lutnik wyszła. – To się nazywa prawdziwa bizneswoman – mruknęłam.
Odetchnęłam głęboko. „Zostaw swoje problemy, choć na chwilę” pomyślałam. Weszłam do pokoju. W fotelu siedziała Sylwia, gapiąc się w telewizor. Była bardzo ładna. Rude włosy za ramiona, blada cera, brązowe oczy.
- Och cześć – przywitała mnie znudzonym głosem. – To ty? Mama mówiła, że masz przyjść.
- No… jestem.
- Usiądź sobie – powiedziała, wyłączając TV.
- Przyszłam pogadać.
- Wiem.
Zaczynała mnie denerwować.
- To powiedz cos o sobie.
Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem i westchnęła.
- Jestem nikim.
- Nikim… ciekawe.
- Co w tym ciekawego?
- Nie wiem. Wszystko… i nic.
To była dziwna rozmowa. O czym gadać z kimś, kto woli siedzieć cały dzień w fotelu i nie odzywać się do nikogo?
- To może poćwiczymy? (Dostałam kilka prostych ćwiczeń dla Sylwii).
- Po co?
- Jak to, po co?
- No przecież to nie ma sensu. Po co ja tu w ogóle jestem? Tylko przeszkadzam. Nie mam żadnych przyjaciół.
- Boże, dziewczyno! – Straciłam cierpliwość. – Przestań się tak nad sobą użalać! Przyszłam pogadać, a nie słuchać żalów niesprawiedliwie przez świat osądzonej małej dziewczynki. Nie masz przyjaciół! Czemu się dziwisz?! Myślisz, że sami do ciebie przyjdą?!
- Tobie to łatwo mówić – podniosła głos. – Ty masz pewnie wspaniałą rodzinę i mnóstwo przyjaciół! Moi rodzice ciągle się gdzieś spieszą. A babcia najchętniej w ogóle by nie wychodziła z domu, a nie przychodziła do mnie. A ty? Ty pewnie przybiegniesz sobie ze szkoły, mamusia poda ci obiad, tata przyjdzie z pracy i wszyscy zagracie w Scrabble, czy coś… - urwała. Po moim policzku spływała łza. Scrabble! Obiad!
- C-co jest? – spytała niepewnym głosem.
- Nic – odpowiedziałam twardo. – To ty tu jesteś nieszczęśliwa, nikt inny nie ma prawa.
Zachrobotał klucz w zamku.
- To pewnie twoja babcia – powiedziałam wstając. – Do zobaczenia w czwartek.
Zostawiłam dziewczynę z osłupiałą miną i wyszłam do przedpokoju. Tam minęłam babcię Sylwii. Szybko otarłam łzy.
- Do widzenia – powiedziałam łapiąc kurtkę.
W windzie ogarnęło mnie ogromne poczucie winy. Czemu ja tak szybko wyszłam? Opanuj się Aneta! Opanuj! Spojrzałam na zegarek. Wyszłam pół godziny przed czasem. Jeśli u Beaty – mojej kolejnej pacjentki pójdzie mi szybko to bez problemu zdążę na czas do sądu. Ruszyłam szybko chodnikiem. Zaczęło padać.

Ten rozdział dedykuję...
Sobie!
A co? Nie można? ;D

2 komentarze: