poniedziałek, 13 grudnia 2010

12

Beata Morzyk została zgłoszona do fundacji, ponieważ jest samotną matką i niedawno przeszła ostre zapalenie płuc. Nie może wychodzić z domu, więc ktoś musi zrobić jej zakupy
i w ogóle pomóc w domu. W sumie mama Moni jest tylko kilka lat starsza ode mnie. Mieszka sama. Rodzice za granicą. Beata poroniła, ale Monikę uratowano. To było pół roku temu, ale Beata ma nadal problemy zdrowotne po ciąży. Ma duży uraz do chłopaków.
Zadzwoniłam do drzwi małego domku na przedmieściach. Otworzyła mi niewysoka dziewczyna, z dwoma miedzianymi kucykami i z uroczym bobaskiem na ręku.
- Cześć!
- Hej!
- Wejdź.
Usiadłyśmy w fotelach w saloniku, a Monia została posadzona na dywanie.
- Lubisz delicje? – zagadnęła.
- Uwielbiam.
- To dobrze, bo zaszalałam i kupiłam aż dwie duże paczki – powiedziała, śmiejąc się. Łatwo się z nią rozmawiało. Najpierw ciasteczkach, później szkole, o pogodzie o porach roku i wreszcie o Moni.
- To takie urocze dziecko – stwierdziła.
- Musisz bardzo ją kochać…
- I to jak!
- Na pewno musi ci być ciężko.
Westchnęła.
- Teraz będzie mi lżej – powiedziała, obdarowując mnie uroczym uśmiechem. – A ty masz jakieś rodzeństwo?
- Ja? – Zastanowiłam się chwilę. – Nie wiem, ale na pewno miałam.
- To znaczy?
Spojrzałam na swoje buty.
- Rodzice – powiedziałam cicho.
To wystarczyło. Beata zrozumiała wszystko bez zbędnych słów.
- A więc jeszcze nic nie wiadomo?
- Niby nie, ale… Ja zostanę z tatą. Mama mnie nie chce. Robcia i Danusię za to chce, więc pewnie zostaną z nią, bo gdy mama coś chce, zawsze to dostaje… Dzisiaj rozprawa – chwila ciszy. – Ale pogodziłam się już z tym. Żyję myślą o Nowym Lepszym Świecie.
Zaśmiałyśmy się smutno.
-Wiesz, ja też, ale nie narzekam. Mam Monikę. Jest wszystkim, co mam. Ale ty także możesz być moją własnością.
- Oczywiście, że będę. A ty moją.
Zajrzała mi w oczy.
- Jeśli tylko będziesz potrzebowała, to możesz na mnie liczyć.
Zaśmiałam się cicho.
- Co? – spytała zdziwiona.
- Nno, znamy się od niecałej godziny, a ty…
- Nie szkodzi. Jeśli chodzi o mnie to wystarczy. Już jesteś moim przyjacielem.
Pożegnałyśmy się kwadrans później już jako najlepsze przyjaciółki. I czułam, że dałam początek przyjaźni, która będzie trwać. Długo trwać.

1 komentarz: