piątek, 17 grudnia 2010

13

Przed sądem spotkałam się z tatą na pół godziny przed rozprawą.
- Będę czekać w środku albo tu na schodkach, Ok?
- No, dobrze – odpowiedział. – Tylko wiesz, że to może potrwać?
- Tak, przecież to oczywiste.
- Ja już pójdę.
- Idź.
- Ale…
- Co?
- Chciałbym ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Ja… widzisz… ech, kocham cię.
Spojrzałam w te jego mądre, brązowe oczy i wyczytałam z nich, że to nie o to mu chodziło. Mimo to przytuliłam go mocno. Wiedziałam, że tego teraz bardzo potrzebował.
- Ja też – wyszeptałam. – A teraz idź już, bo jeszcze zaczną bez ciebie. No idź – popchnęłam go lekko w kierunku wejścia. Uśmiechnął się i po chwili zniknął za drzwiami.
Teraz pozostało tylko czekać. Schodki były mokre, więc weszłam do środka. Siedziałam tak przez półtorej godziny, grając na telefonie, dopóki nie padła mi bateria, aż wreszcie wyszła mama. Podeszła do mnie i przytuliła.
- Tak mi przykro kochanie – powiedziała. – Ale jesteś już duża, zrozumiesz. Wiem, że na pewno sobie poradzisz z tymi facetami. Do widzenia. Będziemy w kontakcie. Dobrze?
- Obiecuję. Pa
Pocałowała mnie tak, jak zawsze i wyszła z budynku.
- Facetami?
Jechaliśmy samochodem w strugach deszczu. Ojciec zerkał na mnie z niepokojem, ale nic nie mówił. Gdy dojechaliśmy wyskoczyłam z samochodu, szybko otworzyłam bramę i pobiegłam w kierunku domu. Na ganku stanęłam jak wryta. Pod drzwiami siedział jakiś chłopak, rozwiązując krzyżówki. Nie wyglądał na włóczęgę. Za nim stały dwie duże walizki.
- Kim jesteś? Zjeżdżaj stąd! – krzyknęłam na niego. Co to wszystko w ogóle miało znaczyć?
- Och cześć! Wojtek. Ty to pewnie Aneta?
- Co tu robisz?
- Widzisz, ja… - urwał na widok taty. – Hej tato!
Zamurowało mnie. Zwróciłam wzrok w stronę ojca.
- Cześć – bąknął.
- Tato?! Ta…tato?! Masz syna?!
- Kochanie…
- Co to ma znaczyć?!
- Kochanie posłuchaj – tata był wyraźnie przestraszony moją reakcją. – Chciałem ci o tym powiedzieć. Widzisz Wojtek musi z nami zamieszkać.
- CO?! Nie! Nie zgadzam się!
- Aneta…
- Nie! Nie zgadzam się! – powtarzałam jak głupia. – Nie chcę go tu! Niech sobie idzie spać pod mostem, nie obchodzi mnie.
- Anetko, zrozum…
- To ty mnie zrozum! To mnie przerasta. Rozumiesz? Przerasta! Najpierw rozwód, mama z maluchami się wyprowadza, teraz to, a jutro? Może okaże się, że jestem adoptowana?!
Wbiegłam do domu, zrzuciłam buty, słysząc jeszcze Wojtka:
- Nie jest, prawda?
Dowcipniś, cholera, się znalazł. Zamknęłam się w pokoju i weszłam do łazienki. Dobrze, że mam własną. Puściłam gorącą wodę. Powoli ochłonęłam. Kiedy wyszłam spod prysznica, usłyszałam tatę pukającego do drzwi pokoju. Puściłam na maxa wodę w umywalce tak, żeby usłyszał. Nie miałam ochoty teraz z nim gadać.

Ten rozdział dedykuję mojemu prawdziwemu tacie,
który z pewnością nie postąpiłby jak ten.
Tato jesteś extra.

3 komentarze:

  1. O ja świetny.;D
    Najbardziej spodobało mi się to:
    - To ty mnie zrozum! To mnie przerasta. Rozumiesz? Przerasta! Najpierw rozwód, mama z maluchami się wyprowadza, teraz to, a jutro? Może okaże się, że jestem adoptowana?!
    Wbiegłam do domu, zrzuciłam buty, słysząc jeszcze Wojtka:
    - Nie jest, prawda?

    OdpowiedzUsuń